piątek, 30 grudnia 2011

- Najbardziej żałuję, że... - pracownica hospicjum spisała najczęściej powtarzające się wyznania osób, które umarły na jej rękach. W ten sposób powstała lista pięciu rzeczy, których najczęściej żałują umierający. Oto one:

1.Żałuję, że nie miałem śmiałości prowadzenia takiego życie, jakie uważałem za słuszne, a prowadziłem takie, jakie oczekiwali ode mnie inni.

- Tego ludzie żałują najczęściej. Gdy zdają sobie sprawę, że ich życie jest już prawie skończone, mogą łatwo dostrzec, jakich marzeń nie zrealizowali. Większość osób nie próbowała spełnić nawet połowy ze swych marzeń - mówi autorka listy, pracownica niemieckiego hospicjum, cytowana przez portal chn24.pl.

2. Żałuję, że tak dużo pracowałem.

- Tego rodzaju uczucie wyrażał każdy pacjent płci męskiej, jakim się opiekowałam. Niektóre kobiety również wyrażały tego rodzaju żal. Jednak ponieważ większość z nich należała do wcześniejszego pokolenia, nie zajmowały się one zarabianiem na rodzinę - komentuje pracownica hospicjum.

3. Żałuję, że nie miałem śmiałości, by wyrazić swoje uczucia.

- Wiele ludzi przygaszało swoje uczucia, żeby zachować określone relacje z ludźmi. Pojawienie się wielu chorób miało związek z doświadczanymi przez nich uczuciami goryczy i oburzenia - mówi kobieta i dodaje, że tłumiony stres jest najgorszym z możliwych uczuć.

4. Żałuję, że nie utrzymywałem relacji z przyjaciółmi.

- Często ludzie nie zdawali sobie sprawy, jaką korzyść czerpią z utrzymywania kontaktów ze swymi przyjaciółmi. Zrozumieli to dopiero, gdy zostało im kilka tygodni do końca życia - tłumaczy pracownica hospicjum.

5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwym.

- Wiele ludzi z powodu lęku przed zmianami udawało przed innymi i przed samymi sobą, że byli zadowoleni ze swojego życia - tłumaczy opiekunka i dodaje, że tak naprawdę umierający ciągle bali się, że stracą to co mają.


źródło: fakt.pl

czwartek, 29 grudnia 2011

Say what you need to say!




Even as the eyes are closing
Do it with a heart wide open!


"Trudno zrozumieć istotę ludzkiego życia. Niektórzy powiedzieliby, że można ją zmierzyć tymi, których pozostawiamy za sobą. Niektórzy wierzą, że może być mierzona wiarą. Niektórzy, że miłością. A jeszcze inni mówią, że życie w ogóle nie ma żadnego znaczenia. Ja... Ja wierzę, że naszą miarą są ludzie, którzy mierzą nami swoją wartość. Co mogę powiedzieć na pewno, to to, że według jakiejkolwiek z miar Edward Cole żył bardziej przez ostatnie dni na ziemi, niż większości ludziom udaje się przez całe życie. Wiem, że gdy umarł, jego oczy były zamknięte, a jego serce otwarte."

Cytat z filmu: "The Bucket List - Choć goni nas czas"

środa, 28 grudnia 2011

wtorek, 20 grudnia 2011

Into the wild











"Śmieszne w zmianach jest to, że czasami myślisz, że się zmieniłeś ale to nie prawda.
Po prostu wymieniłeś jedno uzależnienie na inne.
Czasami tylko na tyle możesz liczyć."

Anthony Bourdain - Kitchen Confidential


Over and out.

czwartek, 8 grudnia 2011

"...wszystko jest dla ludzi ale zacznij od poczatku..."







poza tym:

"Odstaw prozac, musisz poczuć życie jakim jest..."

poniedziałek, 5 grudnia 2011

"Niech ludzie poczują wagę tego kim jesteś - i pozwól im sobie z tym poradzić!"



Coś dzisiaj do mnie dotarło. Dotarło bardzo mocno. Jakiś czas temu postanowiłem zerwać z nałogami. Postanowiłem zawalczyć o siebie. Zrezygnowałem z picia alkoholu i gdzieś w głębi siebie zastanawiałem się jak odbiorą to znajomi, z którymi spotkania prawie zawsze wiązały się piciem alkoholu. Dzisiaj dotarło do mnie, że to jak oni to odbiorą jest tylko i wyłącznie ich sprawą. To od nich zależy jak sobie z tym poradzą. Nie ode mnie. Ja się tłumaczyć nie muszę ze swojej decyzji.

wtorek, 29 listopada 2011



Ciekawy punkt widzenia.

niedziela, 27 listopada 2011

środa, 23 listopada 2011


"Coś magicznego jest w tych wspomnieniach..." :)

wtorek, 22 listopada 2011

"(...) Wytrwale, rób swoje
Zostaw strach i paranoje
Możesz mieć wszystko, tylko nie od razu
Cierpliwie jedz, łyżeczką pomału
Praca nad sobą uczy pokory
Co przychodzi łatwo, łatwo odchodzi
A to co sam stworzysz przetrwa do końca
I ogrzeje serce mocniej od słońca
W imię Ojca, Ducha i Syna
W ludziach tkwi ogromna siła
Miłość, wiara, praca i przyjaźń
Kruszyła mury i góry przenosiła
(...)"

niedziela, 20 listopada 2011

Kot pewnego guru

"Co wieczór, gdy guru zasiadał
do odprawiania nabożeństwa,
łaził tamtędy kot należący do aśramu,
rozpraszając wiernych.
Dlatego guru polecił, by związać kota
podczas nabożeństwa.

Długo po śmierci guru
nadal związywano kota
podczas wieczornego nabożeństwa,
a gdy kot w końcu umarł,
sprowadzono do aśramu innego kota,
aby móc go związywać
podczas wieczornego nabożeństwa.

Wieki później uczniowie guru
pisali wielce uczone traktaty
o istotnej roli kota
w należytym odprawianiu nabożeństwa."

wtorek, 15 listopada 2011

Buka ft. Rahim - Danse macabre

Muzycznie coś ostatnio.




"Chodź zatańczymy dla nas ten ostatni raz.
Tu na zgliszczach świata, piękna, noc uniesie nas do gwiazd.
i zamalujemy wszechświat nasz bez używania farb,
akompaniamentem tętna, rytmu serca, nagich prawd.
Chodź pobawimy się dziś w berka z klepsydrą
i oszukamy zegar, gdy schowamy się pod cyfrą
i rozkochamy tarczę w sobie płynąc coraz wyżej,
tańcząc na lodzie ze wskazówkami zamiast łyżew.
Chodź zaśpiewamy dziś tak głośno jak tylko można,
gubiąc samotność i niech będzie zazdrosna.
Chodź zapukamy dzisiaj od tak w tęczy okna,
może jeszcze nie śpi i wpuści nas do środka.
Chodź zatańczymy dziś dopóki gra muzyka,
bo zanim dogoni nas świt tango zmieni na recital.
Nie pytając księżyca ten ostatni raz
dzisiaj na zgliszczach życia i niech kończy się świat.

Chodź zatańczymy (czymy czymy) walczyk
cyk cyk na tarczy niech tyka niech patrzy.
Chodź zatańczymy (czymy czymy) tango
dziś dance macabre naszą ostatnią randką.

Chodź zanurzymy się dziś w czeluściach czerni
pod płaszczem ciszy w objęciu szczelnym,
niech czasu miernik będzie nam odźwiernym
wyryje dwa serca w kamieniu węgielnym.
Wówczas wypełnimy nicość tangiem, uciekając przed pełznącym porankiem,
ów przystań będzie ostatnim przystankiem,
bo, gdy tam wejdziemy ktoś skradnie klamkę.
Wypłuczmy uczuciem goryczy szklankę
po czym zespólmy w jedność każdą tkankę.
Dodajmy, więc do wybranka wybrankę,
stwórzmy całość zamiast być ułamkiem.
Wspomnienia zaklęte w ramkę zostaną,
reszta jestestwa odda się zmianom.
Już prawie rano, oczęta plamią
ów wpatrzone w siebie szepczą dobranoc."

niedziela, 13 listopada 2011



On and on the rain will say
How fragile we are...

piątek, 11 listopada 2011

czwartek, 10 listopada 2011



"Mógłbym ci opowiedzieć (...) o wzroku syna, gdy matka zawodzi (...)"

poniedziałek, 7 listopada 2011

"Żeby osiągnąć mądrość, musisz nauczyć się słuchać 'szczekania wściekłych psów', dochodzącego z Twojej piwnicy"

Fryderyk Nietzsche

niedziela, 6 listopada 2011




Droga w lesie rozdzieliła się...

sobota, 5 listopada 2011

Jak można żyć bez sensu życia?: ortodoksyjny rabin

Wiele lat temu młody ortodoksyjny rabin, który przyjechał z zagranicy, zadzwonił do mnie z prośbą o konsultację. Powiedział, że chce zostać terapeutą egzystencjalnym i przeszedł specjalne szkolenie, ale odczuwa pewien dysonans pomiędzy swoimi przekonaniami religijnymi a moimi psychologicznymi koncepcjami. Zgodziłem się zobaczyć z nim i tydzień później wtargnął do mojego gabinetu atrakcyjny młody człowiek ze świdrującym wzrokiem, długą brodą, pejssami (długimi kręconymi baczkami), w jarmułce i - rzecz dość osobliwa - w tenisówkach. Przez 30 minut rozmawialiśmy o kwestiach ogólnych związanych z jego pragnieniem, żeby zostać terapeutą, i o konfliktach pomiędzy przekonaniami religijnymi a wieloma szczególnymi stwierdzeniami w moim podręczniku "Psychoterapia egzystencjalna".
Po pierwszej wymianie grzeczności jego postępowanie powoli się zmieniało i zaczął wypowiadać swoje przekonania z takim zapałem, że nabrałem podejrzeń, iż rzeczywistym celem jego wizyty było nawrócenie mnie i przekonanie do życia religijnego (nie byłby to pierwszy raz, kiedy przychodzi do mnie misjonarz). W miarę jak siła jego głosu rosła i wypowiadała słowa coraz szybciej, ja - co jest pożałowania godne- stawałem się coraz bardziej niecierpliwy, nieuważny i gotowy liczyć się ze słowami mniej, niż mam to w zwyczaju.
-Niepokoi pana realny problem, rabinie - zauważyłem. - Między naszymi poglądami jest zasadniczy antagonizm. Pańska wiara we wszechobecnego, wszechwiedzącego osobowego Boga, który na pana patrzy, ochrania pana i zaopatruje w sposoby na życie - taka wiara jest nie do pogodzenia z istotą mojej egzystencjalnej wizji człowieka jak wolnego, śmiertelnego, wrzuconego w pojedynkę i przypadkowo w niedbający o niego wszechświat. Z pańskiej perspektywy - mówiłem dalej - śmierć nie jest ostatecznością. Powiedział mi pan, że śmierć jest tylko nocą pomiędzy dwoma dniami i że dusza jest nieśmiertelna. Tak więc rzeczywiście pańskie życzenie, żeby zostać egzystencjalnym terapeutą, stwarza problem. Nasze dwie perspektywy są diametralnie różne, przeciwstawne.
- Ale pan - odpowiedział z wyrazem niepokoju na twarzy- jak pan może żyć, mając tylko takie przekonania? Żyć bez sensu życia? - zaczął wymachiwać palcem, wskazując na mnie. - Niech pan się głęboko zastanowi! Jak pan może żyć bez wiary w coś większego od pana? Mówię panu, że to jest niemożliwe. To jest życie w ciemności. Jak zwierzę. Co może mieć jakiekolwiek znaczenie, jeżeli wszystko jest skazane na unicestwienie? Moja religia daje mi sens, mądrość, moralność, pociechę od Boga, wyznacza drogę życiową.
- Nie uważam tej odpowiedzi za racjonalną, panie rabinie. Te dobra - sens, mądrość, moralność, dobre życie - nie są zależne od wiary w Boga. Ale tak, oczywiście, wiara powoduje, że ma pan poczucie bycia dobrym i szlachetnym, że doznaje pan pocieszenia: religie wynaleziono właśnie po to, żeby tak oddziaływały na ludzi. Pyta mnie pan: jak mogę tak żyć? Myślę, że żyje dobrze. Dla mnie przewodnikiem są doktryny stworzone przez ludzi. Wierzę w przysięgę Hipokratesa, którą składałem jako lekarz, i poświęciłem się w pomaganiu innym w zdrowieniu i rozwoju. Żyję w sposób moralny, przeżywam współczucie dla tych, którzy są wokół mnie. Mam pełne miłości relacje z rodziną i przyjaciółmi. I nie jest mi potrzebna religia do tego, żeby mnie zaopatrzyć w busolę moralną.
- Jak pan może tak mówić? - zauważył. - Ogromnie mi pana żal. Zdarza się czasem, że tak się czuje... Bez mojego Boga, bez moich codziennych rytuałów, mojej wiary, nie jestem pewien, czy w ogóle mógłbym żyć.
- A mnie się czasem zdarza myśleć - odpowiedziałem, już całkiem tracąc cierpliwość - że gdybym poświęcił swoje życie na to, w co się nie da uwierzyć, i miałbym spędzać dzień, wypełniając codziennie reżim 613 (w judaizmie powinno się przestrzegać 613 przykazań) , zaczął bym się zastanawiać, czy się nie powiesić!
W tym momencie rabin sięgnął po jarmułkę. "Oho - pomyślałem - o nie, on mi tego nie daruje. Posunąłem się za daleko! O wiele za daleko! Pod wpływem impulsu powiedziałem więcej, niż zamierzałem". Nigdy, przenigdy nie było moim pragnieniem podważanie czyjejkolwiek wiary.
Ale nie, on po prostu wyciągnął rękę, żeby podrapać się po głowie oraz wyrazić swój zawód i zdziwienie tym, jak głęboka przepaść ideologiczna nas dzieli i jak bardzo oddaliłem się od mojego dziedzictwa i mojej tradycji. Zakończyliśmy naszą sesję w atmosferze sympatii, a zarazem rozdzieleni, on zwrócony na północ, ja zaś na południe. I nigdy nie dowiedziałem się, czy kontynuował studiowanie egzystencjalnej psychoterapii.

fragment książki: Patrząc w słońce - Irvin D.Yalom

We wcześniejszym rozdziale autor opisywał, że nigdy w terapii nie starał się nikomu wpajać jakichkolwiek wątpliwości w wiarę. Natomiast w/w fragment, dał mi do myślenia na temat mojej wiary, która wszak mocno zakorzeniona nie jest. Co więcej trafiłem ostatnio na ciekawy, dający również do myślenia tekst o wyimaginowanym czajniczku, wymyślonym przez Bertranda Russella:

Czajniczek Russella, zwany też Niebiańskim Czajniczkiem, to wyimaginowany obiekt wymyślony przez Bertranda Russella jako odpowiedź na stanowisko, że to sceptyk musi udowodnić nieprawdziwości niefalsyfikowalnych postulatów religii. Analogia ta została zaprezentowana przez Russella w artykule "Is There a God?", zamówionym (lecz nigdy nie wydanym) przez magazyn Illustrated w 1952 roku.

Czajniczek krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie, lecz jest za mały do wykrycia przez nawet najlepsze teleskopy. W związku z tą jego właściwością nie można dowieść jego nieistnienia. Gdyby jednak ktoś utrzymywał, że czajniczek niewątpliwie istnieje, a skoro tego twierdzenia nie można podważyć, odrzucenie ich przez innych jest przejawem absurdalnych i nieracjonalnych uprzedzeń, to słusznie by uznano, że prawi nonsensy. Jednakże, gdyby obecność czajniczka potwierdzona była w starożytnych księgach, nauczana jako święta prawda każdej niedzieli i wtłaczana do umysłów młodzieży w szkole, jakiekolwiek wahanie w wierze w jego istnienie uznane byłoby za oznakę podejrzanej ekscentryczności, a osobnika wątpiącego wysłano by do psychiatry w bardziej oświeconych czasach lub w ręce inkwizycji w wiekach wcześniejszych.

W wydanej w 2003 książce A Devil's Chaplain Richard Dawkins rozwinął wątek czajniczka:

Przyczyną, dla której zorganizowane religie zasługują na potępienie, jest to, że w przeciwieństwie do wiary w czajniczek Russela, są potężne, wpływowe, mają korzyści podatkowe oraz zagwarantowany wpływ na dzieci zbyt małe by się bronić. Dzieci nie są przymuszane do spędzania decydujących o ich późniejszym rozwoju lat na czytaniu ilustrowanych książeczek o czajniczkach. Państwowe szkoły nie wykluczają dzieci, których rodzice upodobali sobie zły kształt czajniczka. Wyznawcy czajniczka nie kamienują niewierzących w czajniczek, czajniczkowych apostatów, czajniczkowych heretyków czy też czajniczkowych bluźnierców. Matki nie ostrzegają synów przed małżeństwem z czajniczkową sziksą, której rodzice wierzą raczej w trzy czajniczki niż jeden. Ludzie, którzy najpierw wlewają mleko nie rzucają na kolana tych, którzy najpierw wlewają herbatę.

Koncepcja czajniczka Russela została rozwinięta w humorystyczne parodie religijne, takie jak Niewidzialny Różowy Jednorożec i Latający Potwór Spaghetti.


(zaczerpnięte z Wikipedii)

piątek, 4 listopada 2011

Ograniczenia

"W takich chwilach jak ta, słuchając bitów jak ten
Nie mogę oprzeć się pokusie by zrobić wybór scen
Z DVD moich wspomnień
Niby nic zbiór lęków, fobii, ambicji, podniet
Szuflada wypluwa bodźce
Ja idąc po śladach staram się poskładać je
I nie skończę póki smak życia nie będzie tak świeży jak w dniu
W którym pierwszy raz poszedłem na czyjś grób

Znów czuję chłodny cmentarny wiatr
Urwane skrawki modlitw sprzed lat
I spokój, nie rozpacz, raczej pewność
Że spotka to nie tylko moich bliskich, ale wszystkich wokół
Podczas mycia zębów chociażby krew z dziąsła
Prowadzi do kolejnych poszlak
Smakuje tak jak wtedy kiedy pierwszy raz jako szczyl
Dostałem w ryj wielce dziwiąc się tym
Że jesteśmy tak skonstruowani by czuć później
Adrenalina sprowadza ciosy do muśnięć
I tylko słyszę w głowie huk
Gdybym mógł go zsamplować byłaby to najlepsza ze stóp

Sięgam do wspomnień, przysięgam, że

Należą do mnie te dobre i te złe
Cokolwiek nastąpi, wiem
Nie mogę od nich na zawsze odbić się"

Ten Typ Mes - Smak życia

poniedziałek, 31 października 2011

"(...)Jest to część geniuszu Epikura, że potrafił przewidzieć współczesne poglądy na nieświadomość: podkreślał, że większość ludzi nie uświadamia sobie niepokojów związanych ze śmiercią, ale można je wywnioskować z zamaskowanych objawów., na przykład nadmiernej religijności, wszech pożerającego gromadzenia bogactwa, ślepego zagarniania władzy i zaszczytów - z tego wszystkiego, co podsuwa ludziom podrabianą wersję nieśmiertelności.(...)"

Irvin D. Yalom - Patrząc w słońce


Dodał bym do tego jeszcze chęć odmłodzenia się poprzez operacje plastyczne czy wstrzykiwanie botoxu. Za czasów Epkiura tego nie było. Ludzie chcą być młodsi niż są naprawdę. Liczą na to, że przez te zabiegi uciekną przed śmiercią, opóźnią jej nieuchronne przybycie.

Jeszcze żadna książka nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia jak ta. Przede wszystkim z racji mojego zainteresowania nad interpretacją snów (nie mówię o sennikach internetowych itp.), a ta książka dostarcza wielu ciekawych informacji z tego zakresu. Choć interpretacja snów pacjentów autora wiąże się głównie z lękiem przed śmiercią, okazuje się, że warto przyjrzeć się temu bliżej, nawet jeśli uważa się, że owy lęk nas nie dotyczy...
Kołyska buja się nad otchłanią, a zdrowy rozum podpowiada, że nasze istnienie jest tylko wąską szczeliną światła pomiędzy dwiema wiecznościami ciemności. Chociaż obydwie są bliźniaczkami z jednego jaja, człowiek z reguły patrzy spokojniej w otchłań przed swoim narodzeniem niż w tę drugą, ku której zmierza (w tempie mniej więcej czterech i pół tysiąca uderzeń serca na godzinę)"

Vladimir Nabokov - "Pamięci, przemów"


Zaczerpnięte z książki: Irvin D. Yalom - Patrząc w słońce

sobota, 29 października 2011

Szukam, a chciałbym rzec znalazłem
pukam do drzwi, te odwdzięczają się drzazgą
ubierasz myśli w słowa, a ciało we frak
lecz wszystko wokół dalej woła "coś jest nie tak"
"Jeśli słuchamy komunikatów, jakie są przekazywane przez ważne sny, możemy doznać przebudzenia."

Irvin D. Yalom - Patrząc w słonce

poniedziałek, 24 października 2011

"Uprawiając dyscyplinę duchową tylko dlatego, że jest to coś, co „powinniśmy" robić, nie włożymy w to serca. Jednak dochodząc do wniosku, że bez niej będzie po nas, znajdziemy sposób, żeby oddać się jej skutecznie"

czwartek, 20 października 2011

"Uprawiając kult wydajności, rasa ludzka osiągnęła najwyższy stopień wydajności w historii, ale o ile wzrosła nasza miłość?"


John Eldredge - Pełnia serca

środa, 19 października 2011

Jaskinia Platońska

"... poza tym kiedy coś nam nie pasuje, możemy zwyczajnie zmienić pracę. Gdybyś wiedział, ilu ludzi jest niezadowolonych ze swojej sytuacji zawodowej. Uskarżają się, a jednak zostają na miejscu. Człowiek boi się zmian, nowości, często woli zostać w znajomym otoczeniu, nawet jeśli jest ono nieprzyjemne, niż znaleźć się w sytuacji, której nie zna. To jaskinia Platona! Platon opisywał to na przykładzie ludzi urodzonych w ciemnej grocie, z której nigdy nie wychodzili. Ta pieczara była ich wszechświatem i mimo że przygnębiająca, była im znajoma, więc czuli się w niej pewnie. Uparcie odmawiali wyjścia na zewnątrz, bo nie znając świata zewnętrznego, wyobrażali sobie, że jest wrogi i niebezpieczny. Nie dali sobie szansy, aby dowiedzieć się, e ta nieznana przestrzeń jest w istocie wypełniona słońcem, pięknem, wolnością... - Dubreuil zawiesił w zamyśleniu głos. - nie zdając sobie z tego sprawy. Ogarnia ich blady strach przed nieznanym i odmawiają jakichkolwiek zmian, które dotknęłyby ich osobiście. Mają idee, plany, marzenia, ale nigdy ich nie realizują, sparaliżowani tysiącem nieuzasadnionych obaw. Tymczasem oni sami mają klucz otwierający ich jaskinię. Wisi na ich szyi,anie nigdy nie wezmą go do rąk
(...)
Ja wierzę - konkludował - że życie samo w sobie jest permanentną zmianą, ruchem. Nie ma sensu przywiązywać się do statusu quo. Jedynie umarli są nieruchomi... W naszym interesie leży nie tylko zaakceptowanie, ale i zainicjowanie zmian, żeby móc ewoluować w kierunku, jaki nam odpowiada."

Laurent Gounelle - Bóg zjawia się incognito



Jaskinia Platona - metaforyczne przedstawienie ludzi w ziemskim świecie oraz wpływ idei na ten świat.

Obraz ten przedstawiony jest w jednym z dialogów Platona pod tytułem "Politea" (nazywanym również Państwem) w VII księdze. Przedstawia uwięzionych w jaskini ludzi, skrępowanych łańcuchami, którzy oglądają jedynie cienie (zjawiska) prawdziwej rzeczywistości. Przebywają oni w ciemnościach w głębi jaskini. Ich twarze zwrócone są w stronę ściany, na którą padają cienie rzeczy, znajdujące się przed ogniskiem, zapalonym powyżej nich. Dno jaskini, w którym znajdują się ludzie, to świat doczesny, w jakim żyją. Łańcuchy, które krępują ludzi, to rzeczy, sprawy, które wiążą ich ze światem doczesnym. Cienie natomiast, które widzą ci ludzie, są odbiciem prawdziwej idei. Platon uważał, że tylko dzięki wyzwoleniu się z łańcuchów, tj. od spraw życia doczesnego, ludzie są w stanie poznać prawdę wyższą, czyli świat idei. Dusza ludzka jest w stanie poprzez anamnesis, czyli przypomnienie, dojść do świata idei.

źródło: Wikipedia

wtorek, 18 października 2011

Sobota!



Choć nie przenoszę gór, wielu rzeczy mi brak
Choć czasem mam tylko muzykę, która mi gra...

poniedziałek, 17 października 2011

niedziela, 16 października 2011



"A tu jesień mi gruchnęła przez grzejnik
Taki wyrok bez sądu, bez prokuratorów
Następna jesień, strach pomyśleć która to już"

czwartek, 13 października 2011

Kipling Rudyard - List do syna

Jeżeli zdołasz zachować spokój,
chociażby wszyscy go stracili, ciebie oskarżając;
Jeżeli nadal masz nadzieję, chociażby wszyscy o Tobie zwątpili, licząc się
jednak z ich zastrzeżeniem;
Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia,
jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami, jeżeli nie odpłacasz na nienawiść
nienawiścią,
nie udając jednakże mędrca i świętego; Jeżeli marząc - nie ulegasz
marzeniom;
Jeżeli rozumując - rozumowania nie czynisz celem;
Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę,
traktując jednakowo oba te złudzenia, Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy
przez Ciebie głoszonej,
kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę, by wydrwić naiwnych albo
zaakceptujesz ruinę tego, co było treścią twego życia,
Kedy pokornie zaczniesz odbudowę zużytymi już narzędziami;
Jeśli potrafisz na jednej szali położyć wszystkie twe sukcesy i potrafisz
zaryzykować, stawiając wszystko na jedną kartę, jeśli potrafisz przegrać i
zacząć wszystko od początku, bez słowa, nie żaląc się, że przegrałeś;
Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły, by nie zawiodły, choćbyś od
dawna czuł ich wyczerpanie,
byleby wytrwać, gdy poza wolą nic już nie mówi o wytrwaniu;
Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi, nie tracąc uczciwości
lub spacerować z królem w sposób naturalny, Jeżeli nie mogą Cię zranić
nieprzyjaciele ani serdeczni przyjaciele;
Jeżeli cenisz wszystkich ludzi, nikogo nie przeceniając;
Jeżeli potrafisz spożytkować każdą minutę, nadając wartość każdej
przemijającej chwili;
Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej i co - najważniejsze - synu mój -
będziesz Człowiekiem.
Lepiej być o trzy godziny za wcześnie niż o minutę za późno.

Milczenie jest najlepszym tłumaczem radości, bo małe jest szczęście, które można wyrazić słowami.


Nasze wątpliwości są jak zdrajcy, sprawiają, że tracimy dobro, które częstokroć moglibyśmy zyskać tylko dla tego, że lękamy się spróbować.

Prawdziwa miłość zawsze milczy: wyrazem prawdy są czyny, nie słowa.


Tak to rozwaga czyni nas tchórzami.

W.S.

środa, 12 października 2011

"- Skoro jesteś taki mądry, to dlaczego nie jesteś bogaty?
Zaan roześmiał się chrapliwie.
- Ponieważ mądrość to odwrotność działania. Jeśli chciałem coś zrobić, a przychodziły mi do głowy takie myśli, to zawsze tylko wyobrażałem sobie przeszkody piętrzące się przede mną. Jeśli chciałem coś zrobić, to widziałem tylko, co może się ze mną stać, jeśli się nie uda. Aż...
- Zaan potrząsnął głową - aż pewnego dnia zobaczyłem człowieka, który nie widzi przed sobą żadnych przeszkód. Który potrafi działać. (...) Który zabił Rycerza Zakonu, o niebo lepszego od siebie, tylko dlatego, że... że po prostu nie wiedział... Nie wiedział, nie przeczuwał, nie podejrzewał, że Rycerz jest od niego po stokroć lepszy w mieczu (...)"

A. Ziemiański - Achaja



Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to właśnie robi.

A.Einstein

poniedziałek, 3 października 2011

"Kłopot w tym, że ludzie przeważnie mylą miłość z potrzeba. Myślą, że te dwa słowa i te dwa doświadczenia, są zamienne. A nie są. Kochać kogoś, a potrzebować kogoś, to dwie różne rzeczy.

Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość.

Pamiętaj, miłość nie zna warunków, granic, potrzeb."




"Strach jest pe­łen oczekiwań. Robimy coś ze strachu, bo przypuszczamy, że musimy. I spodziewamy się, że inni będą postępować tak samo. Dlatego strach rani, a miłość nie. Spodziewamy się czegoś i jeśli to nie następuje, czujemy się zranieni – to niesprawiedliwe. Obwinia­my innych za niespełnienie naszych oczekiwań. Kie­dy kochamy, nie spodziewamy się niczego. Kochamy, bo chcemy. Jeśli inni kochają lub nie, to dlatego, że chcą lub nie chcą kochać. Nie bierzemy tego do sie­bie. Kiedy nie oczekujemy, że coś się zdarzy, i to rze­czywiście się nie zdarza, nie ma to znaczenia. Nie czu­jemy się zranieni, bo wszystko jest w porządku. Dla­tego prawie nic nie jest w stanie nas zranić, kiedy się zakochamy. Nie oczekujemy, że nasz kochanek coś zrobi i nie odczuwamy przymusu."

Znalezione na http://zenforest.wordpress.com

niedziela, 2 października 2011

Rzadko uświadamiamy sobie, iż trudne chwile mają ukrytą funkcję - pozwalają nam się udoskonalać. Anioły przebierają się za czarnoksiężników i dają nam cudowne prezenty w okropnych opakowaniach. Mogą mieć postać niepowodzenia, choroby albo codziennych zmartwień. Nie zawsze chcemy przyjąć taki prezent ani go rozpakować, żeby odkryć ukryte przesłanie, które zawiera.

Laurent Gounelle - Bóg zjawia się incognito

Parias!

sobota, 1 października 2011

"Wiesz, każdy może widzieć swoje życie albo usiane przeszkodami, które trzeba pokonać, albo jako rozległy plac zabaw, który oferuje wzbogacające przeżycia"

Laurent Gounelle - Bóg zjawia się incognito

poniedziałek, 26 września 2011

środa, 14 września 2011

Medalik

Człowiek jest sam, zagubiony w tym ogromnym wszechświecie. I jest pełen lęków. Dobra religia czyni go odważnym. Kiepska religia potęguje jego lęki.

Pewna matka nie mogła sobie poradzić z synkiem, który zawsze wracał do domu po zmroku. Dlatego przestraszyła go: powiedziała mu, że na ścieżce do domu pojawiły się jakieś duchy wychodzące zaraz po zachodzie słońca. Odtąd nie musiała mu przypominać, by wracał do domu w porę. Kiedy jednak chłopiec urósł, tak bał się ciemności i duchów, że nie było sposobu, by wyszedł z domu wieczorem. Wtedy matka dała mu medalik i przekonała go, że gdy będzie go nosił, duchy nie będą mu mogły zrobić nic złego. Teraz już chłopiec wchodzi odważnie w ciemności, mocno ściskając swój medalik.

Kiepska religia daję wiarę w medalik. Dobra religia pozwala wiedzieć, że takich duchów nie ma.

czwartek, 1 września 2011

Sokół - Uczę się uczuć.






"pomyśl chwilę jak często tak się dzieje,
że konkretnym chwilom w życiu dajesz tytuły piosenek"

wtorek, 30 sierpnia 2011

52 - Być

"To ważne by czasem poczuć się nikim,
by zdeptany z chodnikiem usiąść i pomyśleć.
I gdy zostałeś z niczym choć dokopać się do przyczyn."

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

niedziela, 28 sierpnia 2011

Rzeczy większe ode mnie.

Siło Wyższa,
Niebo nad moją głową,
Pokolenia, co żyły przede mną,
Gwiazdy, które świecą w górze,
Ziemia i wszystkie stworzenia,
Ciało, w którym zamieszkuje,
Słońce, co chętnie nas ogrzewa,
Powietrze, którym co dzień oddycham,
Odwieczny porządek wszechświata,
Wszystko to są rzeczy większe ode mnie.
Kimże jestem, by w Ciebie wątpić Boże?

Rozmowa człowieka z kamieniem

- Co robisz? -Zapytał kamień człowieka siedzącego na nim.
- Modlę się - odparł tamten.
- Czy siedzenie nazywasz modlitwą?
- Nie, nie siedzenie. Ja mówię.
- To modlitwa jest mówieniem - czy tak?
- Nie, ale...
- Ale czym jest - Dopytywał się kamień coraz natarczywiej.
- Widzisz - mówił człowiek - jest Ktoś tam, po tamtej stronie i ja z Nim rozmawiam.
- Czy ty Go słyszysz?
- Czasem tak, a czasem nie, ale wiem, że On mnie słyszy.
- Jak więc możesz prowadzić rozmowę? Przecież to jest monolog - tylko ty mówisz.
- To prawda - mówił człowiek - ale ja czuję.
- Co czujesz? - wciąż zaczepnie pytał kamień.
- Czuję, że On mnie kocha.
- Jak to się czuje?
- Jest mi dobrze. Moje serce bije rytmem radości. Bije tak jakby Ktoś trzymał mnie w objęciach. Jest spokojne, pełne pokoju.

- To modlitwa jest czuciem, czy tak?
- Nie, modlitwa jest SPOTKANIEM.
- Teraz rozumiem - odparł kamień - bo jeżeli spotkam się z kimś to rozmawiamy, uśmiechamy się do siebie i czujemy to, czego nawet nie wypowiadamy. Czy dobrze myślę?
- Świetnie, właśnie tak.
- Powiedz mi, proszę, czy kamień musi być zimny i twardy...Czy nie mógłby odczuwać tego, co ty...?
- Nie wiem. Zawsze tak było, że kamienie były zimne i twarde.
- Ale to, co ty mówisz o modlitwie, jest takie piękne. Powiedz Mu, żeby dał mi serce takie, jakie masz ty - z ciała, a zabrał mi serce kamienne. Jaki ty musisz być szczęśliwy, że możesz z Nim rozmawiać.
- Dobrze, poproszę Go, bo On może wszystko.